czwartek, 4 marca 2010

Garstka haftów czyli robótkowy wirus krąży w powietrzu :)



Zaczęło się bardzo niewinnie od podpatrywania pewnego forum robótkowego... po kilku tygodniach przełamałam swoją nieśmiałość i zapisałam się. Oglądałam cudeńka robione przez inne forumowiczki i chodziłam po domu zrzędząc, że i ja chciałabym spróbować. Moja kochana rodzicielka nie mogąc tego dłużej znieść przy pierwszej okazji popędziła do pewnej pasmanterii i nabyła dla mnie prześliczny zestaw - zakładkę iryskową do samodzielnego wyszycia. Kiedy ją zobaczyłam przepadłam z kretesem na cały wieczór zabierając się do pracy.
Tak bardzo się przejmowałam żeby była idealnie wykonana, że nieodwracalnie powyciągałam materiał i zamiast prostokąta wyszedł mi romb. ;D Dumna(sama nie wiem dlaczego) ze swojego pierwszego dzieła prezentowałam je wszem i wobec. Ponieważ zostało mi troszkę nici postanowiłam stworzyć kolejną jako prezent urodzinowy dla koleżanki ze studiów. egzemplarz numer dwa wyszedł o niebo lepiej i zmienił właścicielkę.
Zachęcona udanym drugim podejściem wyszyłam dla rodzicielki motylka imieninowego, a potem, zakochałam się w słodkich misiach Tatty teddy i zrobiłam obrazek dla synka przyjaciółki i zakładkę dla siebie.
Zajęło mi to trochę czasu i ledwie zauważyłam, że przyszedł grudzień. Zabrałam się więc ochoczo do wyszywania drobiazgów na kartki świąteczne. Miałam ogromnie ambitne plany obdarowania rodziny i przyjaciół, ale czasu starczyło mi zaledwie na kilka maleńkich hafcików.
Przyszedł nowy rok i uznałam, ze należy postawić przed sobą nowe wyzwania. Znalazłam piękne wzory zakładek - każda litera alfabetu zilustrowana innym kwiatem - nie mogłam się oprzeć i tak powstały - Narcissus i Orange blossom.
Pozostając w kwiatowym klimacie wyszyłam (jak do tej pory największa swoja pracę) - tulipanka z okazji dnia Babci.
Oczywiście kolejne już powstają- trzy zakładki kwiatowe - Calla lilly, Dogwood i Irys - czekają cierpliwie na swoje zdjęcia.

2 komentarze: