Witajcie!
Ostatnio wreszcie znalazłam pretekst i w ramach jednego z prezentów od męża zamówiłam sobie cudownie kolorowe włóczki od kokonów.
Przyznam, że zbierałam się do tego od dawna, ale ciągle jakieś "bardziej" potrzebne przydacie wskakiwali na listę zakupów.
Ale końcu pojawiły się one:
Całkowicie zakochałam się w miękkości i kolorkach tych włóczek.
Wpadłam też na pewien pomysł - ponieważ w styczniu udało mi się zrobić chustę, którą możecie obejrzeć w tym
poście. Stwierdziłam, że zrobię sobie własne wyzwanie - dwanaście chust w dwanaście miesięcy.
Zabrałam się ochoczo do testowania kolejnego wzoru z mojej listy marzeń - South bay.
Wybrałam motek w idealnych morskich kolorkach.
Czesiek wiernie pomagał:
I w ostatni dzień miesiąca kończyłam chustę ... i standardowo zabrakło mi włóczki na ostatni fragment ostatniego rzędu...
Już zamówiłam sobie kolejną paczuszkę ... tym razem uzasadniając ją świętowaniem Dnia kobiet :D
Przezornie domówiłam sobie też kilka kolorków "dawców" do kolejnych chust.
A tym czasem zaczęłam chustę marcową - Flirt ... z cudownego, arbuzowego koronka.