Witajcie!
Nie wiem jak u Was... ale u mnie ktoś ukradł listopad... a ja kompletnie nie mam pojęcia gdzie się podział ten czas. Udało mi się jednak skończyć drugi z zaplanowanych fraktali.
przybywało pomalutku i oczywiście przy pracy zawsze wiernie towarzyszyły mi moje kochane kociaki... Czasem nawet bardziej aktywnie niż bym sobie tego życzyła...
Gotowy hat.
Niestety przy bliższych oględzinach okazało się, że czeka go ponowne pranie i prasowanie bo zostały mi ślady od tamborka:
Z kocią pomocą zaczęłam też fraktala nr 3:
Udało mi się też przeczytać kilka książek:
50/52 Peter V. Brett: Pustynna włócznia cz.2
51/52 Peter V. Brett: wojna w blasku dnia cz.1
52/52 Peter V. Brett: Wojna w blasku dnia cz.2
53/52 Diana Gabaldon: Obca
54/52 Diana Gabaldon: Jesienne werble
Podziwiam za te hafty. Ja dalej tylko maluszki haftuję 😊
OdpowiedzUsuńTo prawda czas biegnie bardzo szybko, a z takimi pomocnikami przyjemnie się wyszywa, wiem coś o tym bo mam dwóch. Ciekawa jestem efektu końcowego Twoich haftów bo zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńWow pomimo że ktoś ukradł listopad dałaś rade powyszywać i poczytać , nie jest źle :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Wymagający haft... :)
OdpowiedzUsuńOj ten czas pędzi jak szalony! Podziwiam Cię za te kolosy!
OdpowiedzUsuńJa Cię ogromnie podziwiam, że znajdujesz czas na to wszystko. Tez mam dwoje dzieci, pracę na etacie, ale nie umiem się tak zorganizować jak Ty, żeby jeszcze krzyżykować i do tego czytać... Szacun :)
OdpowiedzUsuń