Trochę tu cicho było ostatnio, ale niestety dopadło nas paskudne przeziębienie i od kilku dni nie możemy się go pozbyć. U mnie najtrudniej je zwalczyć bo w zasadzie nie bardzo mogę brać jakiekolwiek leki... robótki leżą i czekają na lepsze czasy...
Ale przypomniało mi się, że mam trochę zaległych prac i jeszcze nie pokazywałam wam koszyków jakie zrobiłam dla kotów.
Tym razem zabrałam się za wykańczanie zalegających mi w szafie motków t-shirt yarn w kolorze butelkowej zieleni. Tak się rozpędziłam, że zamiast dwóch zrobiłam w sumie cztery :)
Ponieważ w naszym domu rezydują trzy kocie cuda...
I na razWę ineę plamujemy teg stanu zmieniać, stwierdziłam, że czwarty jkoszyu pojedzie do kota możee cioci.
Stwierdziłam też, że więcej nie kupię takich materiałów. Zdecydowanym minusem jest to, że w różnych częściach motka trafia się różna grubość i robótki brzydko się układadją. Zecydowanie źle się na niej pracowało. Niestety okazuje się, że sznurek też nie jest idealny ponieważ troszkę schodzi z niego kolor. Pamiętacie czerwony dywan do łazienki? Używamy go od sierpnia... biorę go regularnie co dwa tygodnie i niestety zauważyłam odbarwienia koloru. A może tylko ja trafiłam na taką partię sznurka?
A jakie są wasze doświadczenia i wrażenia? Na czym wam się lepiej pracowało?
A tu wszystkie cztery koszyki (każdy trochę innej wielkości). Myślę, że do środka włożę im do środka jakąś gąbkę albo kawałek kocyk.
Jak Wam mija pierwszy wakacyjny weekend? :) Mam nadzieję, że przyjemnie i robótkowo.
U mnie dzisiaj cisza i spokój... bo synek wywędrował na weekend do ukochanej babci Kasi.
Miałam więc możliwość popracować trochę nad zaległościami i dokończyłam mój czerwony dywan.
Nie pisałam Wam chyba wcześniej o wybitnie pechowym grudniu jaki przeżyliśmy. Najpierw mój mąż zasłabł w pracy, na dyżurze i prosto z karetki wylądował w szpitalu. Na szczęście skończyło się "tylko" na dwutygodniowym "wypoczynku". Potem Piotruś walczył z pierwszymi ząbkami... i bardzo boleśnie przeszedł wybijanie się pierwszego.
Do tego na dwa dni przed Wigilią pękła nam rura pod wanną, zalało nam łazienkę i niestety szkody pojawiły się również u sąsiadów piętro niżej...
Nie było by to aż takie straszne... gdyby nie naszała łazienka, która remont przeżyła jakieś dobre piętnaście lat temu... i jak się niestety okazało wykonany przez fachowca pożal się boże... Okazało się, że wanna była obmurowana cegłami i tak zabudowana, że wszystko trzeba było kuć...
Na remont musieliśmy czekać kilka miesięcy... ale już w lipcu w końcu nam się uda. Na czas tych dwóch tygodni wyprowadzimy się z domu.:)
Dlatego też postanowiłam, że zrobię dodatki do łazienki i zaczęłam o dywanu.
Kilka zdjęć w trakcie pracy z moim dzielnym pomocnikiem - Czesławem:
I udało mi się zrobić tyle:
I tu pojawia mi się dylemat - Czy zostawić tak jak jest teraz, czy zrobić jeszcze dookoła ramkę z półsłupków?
Poradźcie mi proszę :)
Chciałabym też podziękować Kasi z bloga W kąciku na poddaszu za zaproszenie mnie do zabawy
Oto pytania, które zadała
1. Największe marzenie rękodzielnicze? - Skończyć wszystkie rozpoczęte prace i mieć wystarczającą ilość czasu na wszystkie nowe pomysły :)
2. Jakie masz plany wakacyjne? - W tym roku mamy bardzo skromne plany. Na czas remontu wybieramy się na kilka dni do mojej przyjaciółki nad morze, potem będziemy świętować roczek Piotrusia i niestety znowu czeka nas kolejna wyprawa do szpitala w Warszawie. A przez resztę wakacji pewnie będziemy korzystać z wypraw do zoo i wyjazdów do rodzinki do Wągrowca.
3. Jaka jest Twoja ulubiona książka? - jako nieuleczalny bibliofil mam ich całkiem sporo... ale chyba największą miłością darzę "dumę i uprzedzenie" i cały cykl Sapkowskiego o Wiedźminie
4. Morze czy góry? - Zdecydowanie góry... i to najlepiej z dala od wszelkiego zgiełku... tylko cisza i spokój
5. Ulubiony napój - herbata lipowa
6. Ulubiona pora dnia - wieczór, kiedy Piotruś smacznie śpi, a ja mogę choć chwilkę poświęcić na czytanie albo rękodzieło
7. Ulubiony film - nie mam :)
8. Ulubiona książka - jak w punkcie 3 :)
9. Gdzie szukasz inspiracji? - Właściwie wszędzie... często pomysły wpadają mi do głowy w zupełnie niespodziewanych miejscach
10. Gdzie najczęściej tworzysz? - ostatnio moim ulubionym miejscem pracy jest kanapa w salonie.
Kiedy oglądałam ten film miałam wrażenie jakby niektóre sceny były wyjęte z Naszego życia.
Kto pracuje w służbie zdrowia albo ma bliskich lub znajomych w tej branży wie jak to wygląda... praca na dwa etaty co daje jakieś 300 albo i 400 godzin na dyżurach w ciągu miesiąca... a realnie przekłada się to na fakt, że nasz synek widzi swojego tatę czasem dwa, trzy razy w tygodniu...
A do tego stres, zmęczenie i często brak poszanowania dla pracy, ludzi którzy spędzają swoje życie na ratowaniu innych...
I mogłabym tak wymieniać pewnie w nieskończoność... ale film mówi więcej niż tysiąc słów.
Wreszcie mogę się pochwalić gotowym dywanem do sypialni. :)
Ostatnio jakoś zakręciłam się zdecydowanie na hafcie krzyżykowym, a szydełko poszło troszkę w odstawkę... i pewnie dlatego tak ciężko było mi się zmobilizować i wykończyć ten dywanik.
Najpierw w styczniu kupiłam 200 metrów sznurka w pięknym czekoladowym kolorze i szybciutko je przerobiłam... w zasadzie w jeden wieczór... ale dywanik, który powstał miał tylko 60 cm szerokości więc uznałam, że jest za mały. Trochę trwało zanim dokupiłam kolejne materiały, a potem przeleżały jeszcze miesiąc w szafie i czekały na moją wenę.
W końcu pewnego dnia kiedy otwierałam szafę, w której mam zachomikowane sporo materiałów, sznurki, które leżały w miarę "na wierzchu" wypadły przy poszukiwaniach innych rzeczy. Stwierdziłam, że to znak żeby wreszcie zabrać się za wykończenie... i znowu udało mi się w jeden wieczór przerobić kolejne 200 metrów sznurka.
Potem niestety dywan musiał poczekać kolejne trzy tygodnie na zdjęcia... ale wreszcie wszystko się udało i oto jest.
Teraz kiedy będę w nocy wstawać do synka, który niestety budzi się bardzo często, będę przynajmniej miała mięciutki i przyjemny dywanik, który nie pozwoli żeby marzły mi stopy :D
Dane techniczne:
400 metrów sznurka bawełnianego o grubości 5mm
przerabiane szydełkiem rozmiar -12
wyszedł troszkę koślawie... i zastanawiam się czy macie jakiś sprawdzony wzór żeby dywanik wyszedł ładniutki i okrąglutki?