wtorek, 27 marca 2018

Bunnymoon

Witajcie :) 
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod ostatnim postem :) Jak Wam minął weekend? Bo u mnie pracowicie...gruntowne wiosenne porządki ogarnęłam ż pomocą mojej mamy, która dzielnie zadziała Piotrusia. A ostatnio jest to na prawdę nie lada wyczyn... przyznam, że chciałabym mieć tyle energii co ten mały człowiek :) u nas w rodzinie znany jest jako Piotr Rojber Tornado Armagedon :)
Tylko koty jak zawsze nic sobie nie robiły ż zamieszania i smacznie spały.


Udało mi się nawet przejrzeć i uporządkować garderobę... obecną sytuację najlepiej pokazuje to zdjecie:

Żeby jednak nie było, że samymi porządkami żyję... To kiedy tylko udało mi się skończyć wielkanocne miniaturki zabrałam się za kolejnego króliczka do dziecięcego pokoju.
W trakcie pracy:









I gotowy:


piątek, 23 marca 2018

Sal wielkanocny cz. 6

Witajcie :)
Czy do Was juz dotarła wiosna? Bo u nas na razie ani widu, ani słychu... coś się ta panna nie spieszy, a 21 marca był mroźny, śnieżny i absolutnie nie zachęcający do spacerów, których już nie możemy się doczekać. Tym czasem przywołuję tę nieszczęsną wiosnę jak się tylko da... zabrałam się za porządki, przegląd szaf i ogólne zmiany w domu. 
W tym roku cieszę się wyjątkowo na Święta wielkanocne bo pierwszy raz będziemy je spędzać u nas, więc jako gospodyni i pani domu już planuję menu żeby się wykazać. Przyznam też, że troszeczkę się stresuję bo na śniadanie wielkanocne zaprosiliśmy też teściów i moją mamę. 
A póki co realizuję moje plany robótkowe na marzec :) Kilka dni temu udało mi się zrobić ostatnią miniaturkę z zabawy u Kasi. W weekend planuję zrobić z tych hafcików kartki żeby wysłać je w poniedziałek z nadzieją, że dojdą przed Świętami.

Ostatni drobiazg w trakcie pracy:




W tak zwanym między czasie powstają też kwadraty na kocyk dla Piotrka i kolejny króliczek do dziecięcego pokoju, ale o tym już w następnych postach.
Pozdrawiam Was serdecznie :)

sobota, 17 marca 2018

SAL wielkanocny - 4 i 5


Witajcie :)
Udało mi się w ostatnich dniach zrobić kolejne dwie miniaturki, które przeznaczę na kartki świąteczne. Mam nadzieję, że uda mi się ukończyć sal na czas i przede wszystkim zrobić kartki. Może chociaż w tym roku uda mi się wysłać je na tyle wcześnie żeby doszły do adresatów jeszcze przed Świętami.







wtorek, 13 marca 2018

Sal wielkanocny cz. 2 i 3

Witajcie :)

Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem, bardzo miło mi się je czytało. Szczególnie te, w których wspominacie swoje początki z haftem. Dla mnie rękodzieło to taki wirus, który zawładnął mną całkowicie. :)

Tym razem chciałabym pokazać moje zmagania z wielkanocnymi miniaturkami w ramach salu u Kasi
Udało mi się zrobić drugi i trzeci obrazek.





A wszystko dla tego, że ostatni weekend spędziliśmy na wyjeździe do Sosnowca gdzie nasz dzielny Piotruś miał kontrolę okulistyczną i kolejne badania.
Bardzo dobrze zniósł pobyt w szpitalu.


Oczywiście w te podróż pojechaliśmy całą rodzinką :). Tylko koty zostały w domu... A przez te kilka dni tak się stęskniły, że kiedy wróciliśmy zachowywały się całkiem nie po kociemu. Chodziły za nami krok w krok. Towarzyszyły mi nawet przy karmieniu i usypianiu Miluni. A w nocy cała trójka ulokowała się w naszym łóżku i nie było mowy o wyposażeniu tego towarzystwa :)





czwartek, 8 marca 2018

Moja wyszywana historia


WITAJCIE :)
Dziękuję za wszystkie głosy bo pomogły mi podjąć decyzję - dla mamy wyszyję różę, ale motyle podobają mi się ogromnie... więc wyszyję je dla siebie. Już nawet wpadłam na pomysł jak wykorzystam ten haft :) Zrobię sobie torbę :)



Do napisania dzisiejszego posta zainspirowała mnie historia jaką przeczytałam u Moniki i postanowiłam wziąć udział w zabawie.
Rękodzieło towarzyszy mi praktycznie od zawsze, a to oczywiście za sprawą mojej mamy. Od kiedy tylko pamiętam widziałam ją spędzającą wieczory z szydełkiem albo drutami w ręce. Miało to ogromne korzyści - mama robiła mi piękne sweterki i ubranka dla lalek. Bardzo szybko zaraziła mnie tym "wirusem" i nauczyłam się szydełkować mając... osiem lat :). Żeby było zabawniej jestem leworęczna, ale mama uznała, że spokojnie sobie poradzę i nauczyła mnie tak jak ona robiła czyli prawą :) Zawsze też zachęcała mnie do próbowania nowych rzeczy i uczenia się nowych technik... i tak w liceum zafascynowałam się decoupagem i tworzeniem biżuterii.
To mama też kupiła mi pierwszy zestaw do haftu...
Przygodę z haftem krzyżykowym zaczęłam jednak dopiero na studiach... a dokładnie na czwartym roku... przez pozytywizm :D. Jako niereformowalny mól książkowy wybrałam się na polonistykę i bohemistykę. Uwielbiam czytać i z przyjemnością "pochłaniałam" kolejne lektury, aż pojawiły się lektury z pozytywizmu, których po prostu nie cierpiałam... przebrnięcie przez Trylogię czy Lalkę to był dla mnie istny koszmar więc postanowiłam słuchać audiobooków.
A że ręce miałam "wolne" to chciałam się czymś zająć i spróbowałam haftu. Moja pierwsza praca była delikatnie mówiąc nieco nieudana... tak miętosiłam kanwę, że zakładka zamiast być prostokątna bardziej przypominała romb.


Ale postanowiłam się nie poddawać i zaraz wyszyłam ten wzór jeszcze raz. Tym razem kanwę usztywniłam na tamborku. 
Muszę Wam tu napisać, że mój pierwszy tamborek miał dla mnie ogromną wartość sentymentalną bo był "odziedziczony" po babci (mamie mojej mamy), która zmarła bardzo młodo i nie miałam okazji jej poznać... ale kiedy używałam jej tamborka... to trochę tak jakby była przy mnie...

KIedy udało mi się i druga praca ie wyglądała już tak dramatycznie postanowiłam spróbować swoich sił w innych pracach i zrobiłam obrazek dla synka mojej koleżanki:


Potem były maleńkie wzorki na kartki:




I zakładka, którą zrobiłam dla siebie:


Pierwszy większy projekt - Dla mojej babci Danki :)
I urodzinowy miś dla kuzynki:
A potem kolejne hafty, które robiłam jako prezenty:










I moje największe, jak do tej pory, dzieło  - Tulipany, które wyszywałam przez trzy i pół roku. 
Mają wielkość 350x500 krzyżyków i z tej pracy jestem najbardziej dumna.


Wyszywam w sumie od 2009 roku i przez ten czas powstała cała masa różnych haftów i hafcików... ale znaczą większość z nich rozdałam jako prezenty. Dopiero od niedawna wyszywam też dla siebie i z myślą o dekorowaniu naszego małego mieszkanka...
A ponieważ w niedalekich planach mamy budowę domu, w którym będę miała znacznie więcej przestrzeni do prezentacji swoich dzieł mam już całą listę projektów, które chciałabym zrealizować... więc przez najbliższe 30 lat raczej nie będę się nudzić :D

A jak to było u Was? Bardzo jestem ciekawa Waszych historii :)

poniedziałek, 5 marca 2018

Sal wielkanocny cz. 1

Witajcie :)

W tym roku po raz kolejny postanowiłam przygotować kartki świąteczne na Wielkanoc. Skorzystałam z okazji kiedy Kasia zaproponowała zabawę na swoim blogu od razu się zgłosiłam.
Początkowo miałam w planach miniaturki wyzywać pomiędzy wykańczaniem ufoków ale najzwyczajniej w świecie zabrakło mi na to czasu.
Postanowiłam więc, że początek marca przeznaczę na ten projekt.
Udało mi się jak na razie zrobić pierwszą miniaturkę.

Tak prezentują się wszystkie:



Mój hafcik w trakcie pracy:




I muszę się podzielić z Wami moim ogromnym dylematem... Na początku roku w liście do zrobienia wrzuciłam zdjęcie obrazu jaki chcę wyszyć dla mojej mamy na urodziny... ale niestety bardzo nierozważnie przeglądałam ostatnio różne strony ze wzorami i natknęłam się na jeszcze jeden projekt, który mnie zachwycił. No i dodatkowo jest w temacie, który moja mama  uwielbia równie mocno jak róże... czyli motyle...
Który wybrać?