Witajcie!
Pamiętacie może chustę, którą zrobiłam jakiś czas temu?
Standardowo zabrakło mi włóczki na ostatni fragment robótki... Dokupiłam więc kolejny motek, który leżał przez jakiś czas zapomniany, a pierwszą chustę nosiłam z wielką przyjemnością.
Pojawiła się jednak potrzeba ofiarowania jakiegoś drobiazgu na zbiórkę pieniędzy na leczenie córeczki, dziewczyny ode mnie z firmy. Sama pamiętam czasy kiedy urodził się nasz synuś i ile wsparcia otrzymaliśmy od bliskich, przyjaciół... a czasem całkiem obcych ludzi... więc w myśl zasady, że dobro powraca, nie przechodzę obojętnie wobec zbiórek, licytacji lub innych akcji, które mają pomóc chorym dzieciom. Kiedy więc pojawiła się potrzeba, bez wahania oddałam ją na szczytny cel.
A ponieważ miałam jeszcze jeden motek postanowiłam zrobić dla siebie kolejną, tym razem zaczynając od granatu, a na fioletowym kończąc... i ta powstały chusty bliźniaczki (wychodzi na to, że dwujajowe :D)
Pierwsza: