Wyciągnęłam warsztat, odkurzyłam go i zabrałam się do pracy. :)
Chociaż czasu niestety nie mam zbyt wiele. W zeszłym tygodniu poranki spędzałam w piaskownicy z pewnym bardzo miłym półtorarocznym dżentelmenem, który jako bardzo ruchliwy jegomość nie dał mi chwili wytchnienia. Popołudnia spędzałam na pracy nad mgr, a wieczory zostawiłam sobie na odrobinę relaksu. :) Ten tydzień spędzam u cioci i wujka pilnując psa i hacjendy :D i podlewając kwiatki.
Oto pierwsze efekty:





A te postanowiłam pomalować ręcznie:

Tulipanki już skończyłam - jak tylko wypiorę, zrobię zdjęcie i się pochwalę.
Obrus fioletowy też rośnie - już 67 z 115 okrążeń.
Ale fajne! Moje faworytki, to te niebiesko - czarne :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, najbardziej podobają mi się żółte z motylkami i kawowe
OdpowiedzUsuńśliczne...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne...wszystkie piękne :)
OdpowiedzUsuńJakie cudne, czemu moje łapki nie są tak zdolne:) MNie zauroczyły te żółte z motylkiem, sa takie radosne:)))
OdpowiedzUsuńŚliczne :o)
OdpowiedzUsuń