Witajcie!
Cicho tu ostatnio i jakoś nie mam weny do wrzucania postów tu na blogu, bo bardziej mi "po drodze" z publikowaniem pojedynczych zdjeć na instagramie. Nie znaczy to, że nic nie robię... wręcz przeciwnie. Staram się maksymalnie wykorzystać ten spokojny czas, kiedy dzieci są w przedszkolu i kiedy wieczorami spią, a ja mogę dalej oddawać się robótkowy przyjemnościom.
Po wyszyciu kolosa zabrałam się za kolejnego ufoka, o którym ostatnio wspominałam bardzo dawno temu w tym poście. Oprócz tego powolutku dziergam kwadraciki na kocyk dla Marianny i kolejną chustę, tym razem z pięknego, gęstego wzoru - Jagna.
Najbardziej jednak pochłonęła mnie ostatnio praca nad domowymi świecami sojowymi ... W poszukiwaniu idealnych zapachów postanowiłam stworzyć własne kompozycje.
A kiedy na dobre przepadłam w przetapianiu wosku doszłam do wniosku, że świece idealnie będą się komponować z innymi drobiazgami doskonałymi do relaksu... i tak powstały mydełka glicerynowe, kule i sole do kąpieli.
A oto efekt:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz